poniedziałek, 29 stycznia 2018

002: Wiedźmin. Dom ze Szkła

Autor: Paul Tobin (scenariusz), Joe Querio (rysunki)
Tytuł: Wiedźmin. Dom ze Szkła
Tytuł oryginalny: The Witcher Volume 1: House of Glass
Liczba stron: 134
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Egmont
Cena z okładki: nie podano (twarda oprawa)
ISBN: 978-83-281-0264-4
Ocena: 4,5/5 - polecam!










- Psiajucha! Co to?
- Utopiec! Przyglądał Ci się spod wody! Nie podchodź!
- Dobrze! Pod wodę z nim! Utop dziadygę!
- To utopiec. Nie da się go utopić. Już raz utonął.

Tak właśnie zaczyna się znajomość Geralta z Rivii i myśliwego Jakuba Orsztyna. Podczas swojej podróży wiedźmin zauważa ogień i postanawia jechać w tę stronę, głodny i spragniony ludzkiej mowy. Powitanie przerywa napaść utopca, przed którym Geralt ratuje Jakuba. W podzięce myśliwy oferuje mu wieczerzę. Przy ognisku opowiada swoją smutną historię - miał... w zasadzie to nadal ma ukochaną żonę Martę, która według jego opowieści została porwana przez wampiry i przemieniona w bruxę - krwiożercze stworzenie zawieszone między życiem a śmiercią. Codziennie przygląda się jej i podąża za nią, gdyż nadal ją kocha. Ona go nie atakuje - patrzy tylko na niego.

Geralt postanawia ruszyć z nim w dalszą podróż. Razem wjeżdżają do dziwnego lasu, obwieszonego ozdobami zrobionymi z czaszek i kości. Okazuje się on być puszczą-labiryntem, w starszej mowie zwanym Caed Dhu. Napotykają w nim upiorne stwory, i mimo tego, że Geralt natychmiast staje do walki, okazuje się ona całkiem niepotrzebna, ponieważ zostają uratowani przez Martę i ptaki przez nią wysłane.

- Bruxy i ptaki... wiedziałeś, że jest między nimi więź?

Podążając za świergoczącymi przyjaciółmi żony Jakuba, docierają do niezwykłego miejsca - Domu ze Szkła, olbrzymiej posiadłości pełnej witraży. Jest to dom Marty, kolejny wielki labirynt.

Tam właśnie Geralt napotyka olbrzymie zagrożenie i odkrywa tajemnicę myśliwego i jego żony, w czym pomaga mu sukkub Vara. Czy wiedźmińskie umiejętności i kodeks honorowy pozwolą mu ujść z twarzą?

- Ale przecież bruxą nie można zostać, trzeba się nią urodzić...


Jest to historia poboczna, umieszczona w wiedźmińskim uniwersum. Pokazuje, jak zapewne można się domyślić z opisu, jedną z przygód Geralta, która przytrafiła mu się podczas jego bezustannej wędrówki. Mimo iż moja przygoda z dziełami Sapkowskiego zaczęła się dość niedawno (jestem po Ostatnim życzeniu i paru godzinach pierwszej części gry na PC), doskonale rozumiałam wszystko, co się działo - co oznacza, że historia nie wymaga od nas, byśmy znali świat wiedźminów na wskroś. Myślę, że nawet osoba, która nigdy nie miała styczności z Geraltem, również zatopi się w tej historii i będzie ją przeżywała razem z bohaterami.

Ta opowieść, przedstawiona w formie komiksu, doskonale pasuje do tego, co znamy z książek Sapkowskiego. Ilustracje Joe Querio nie każdemu mogą przypaść do gustu, ponieważ lubi on stanowczą kreskę i ostre kąty. Ja natomiast uważam, że taka surowość rysunku fantastycznie współgra z nie zawsze wesołym i kolorowym światem Wiedźmina. Niesamowite są witraże, wypełniające cały Dom ze Szkła, pełne barw i opowiadające historię (ekhem, to taka mała sugestia, by zwrócić na nie szczególną uwagę). Querio doskonale operuje światłem i cieniem, co szczególnie widać w posiadłości. Poczwary wychodzące spod jego ołówka są wręcz namacalne i co bardziej strachliwym czytelnikom mogą się śnić po nocach. Na końcu książki znajduje się również "szkicownik" z komentarzem Daniela Chabona, przedstawiające wstępne szkice ilustracji z komiksu i okładki. Fascynujące jest obserwowanie, jak czasem dość chaotyczne szkice rozkwitają i stają się pięknymi, szczegółowymi klatkami opowieści.

Co do samej historii - bardzo dobrze jest oddany charakter Geralta, jego powściągliwość, małomówność, ale również odwaga i inteligencja. Ucieszyłam się, gdy dotarłam do momentu spotkania Vary (bo bardzo lubię sukkuby i inkuby, i ich sposób funkcjonowania), jednak dla mnie, jak na sukkuba, była nieco za mało powabna i za słabo kusiła - a to w końcu ich największa broń, i dlatego punktacja spadła z pełnej piątki do czterech i pół. Pomimo tego jest to postać dość głęboka, a dialogi między nią a Geraltem są inteligentne.

Tobin zastosował tutaj zabieg, który wyjątkowo doceniam w książkach - w retrospekcjach bohaterów pokazuje ich pochodzenie oraz historię. Czuję wtedy, że te postacie nie są zawieszone w przestrzeni, że istniały przed rozpoczęciem fabuły. Udało mu się również zakończyć opowieść w ten sposób, że nie mam po niej niedosytu, a poczucie, że historia zwyczajnie dobiegła końca.

- Przesądny wiedźmin? Nie wierzę. Nie chcesz mówić, to nie mów, rozumiem. Ale coś mi się zdaje, że prędzej czy później oboje i tak dowiemy się prawdy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz